Klip

środa, 19 września 2007

Koncepcja materii w filozofii Demokryta.

Koncepcja materii w filozofii Demokryta.

Demokryt z Abdery, uczeń Leucypa, żyjący w piątym wieku przed nasza erą, zdał się być jednym z pierwszych, naukowych „reformatorów” poglądu antycznej Grecji na skomplikowaną tematykę budowy świata. Wiele z jego teorii służy ludzkości do dziś, pozwalając zrozumieć zasady działające w niedostrzegalnym dla oka mikrokosmosie. Podziw dla jednego z najsłynniejszych atomistów jest tym większy, jeśli spojrzeć na jego „umysłowe” dokonanie. Wypracował jakże prawdziwą i żywą koncepcję materii, nie mając pod ręką nowoczesnych maszyn służących pomiarom, czy współczesnej wiedzy, a jedynie swój trzeźwy umysł, doświadczenie nauczycieli, oraz zdania innych filozofów, których dzieła i prace mogły służyć Demokrytowi niejako za wzór.

Demokryt wprowadza w życie koncepcję materii rozbitej w mikroskopijne, niepodzielne, pierwotne cząstki - atomy - stanowiące podstawę budulca świata. Tym maleńkim drobinom, niemożliwym do zbadania ludzkim okiem, filozof z Abdery przypisuje jednorodną jakość podkreślając odmienne formy geometryczne, oraz ich ilość, jako jedyne różnice. W mniemaniu Demokryta, istniejące w świecie rzeczy, zbudowane są z mieszanin tych właśnie pierwotnych elementów, których fuzja rodzi „stworzenie”, a rozproszenie – „śmierć”. Atomiści mieli tendencję charakteryzować atomy ze względu na ich geometryczno-mechaniczne predyspozycje, stanowiące o właściwościach atomów – jakości pierwotne - i ich możliwościach reagowania z elementami o (hipotetycznie) innych kształtach i formach. Samym reakcjom, stykaniu się atomów, a także zetknięciom zmysłów ludzkich z rzeczami odpowiadają jakości wtórne.[1]

Podobnie jak Anaksagoras i Empedokles, dla dawnych atomistów nie istniała śmierć, jak i narodziny, które są częścią życia. Znaleźć można w ich filozofii, zalążek obecnego materializmu negującego powstawanie i ginięcie. Według Demokryta, za powstawanie odpowiedzialne jest skupianie się atomów, natomiast za ginięcie, ich rozpad. Tym samym Demokryt tworzy wizję materii wiecznej, nie ginącej a jedynie zmieniającej swój stan, skupienie – materii wiecznie w ruchu. Ilość materii musi być stała, jako że nie wywodzi się ona z nicości i w nicość się nie rozpada. Można w tym momencie pokusić się o stwierdzenie, że atomiści byli w pewnym sensie najbliższymi prawdzie „filozofami przyrody”, przygotowując dla przyszłych wieków nauki gotową koncepcję, dającą się wytłumaczyć nie tylko naukowo ale i logicznie.

W koncepcji atomistów, można łatwo znaleźć naleciałości z filozofii eleackiej. Sam prekursor atomistycznego nurtu, Leucyp opierał się na naukach Zenona i Melissosa. Stąd wiele nawiązań w Demokrytejskiej wizji materii, chociażby z koncepcją sfajrosa i filozofią Empedoklesa, który podobnie patrzy na świat materialny, powstawanie i ginięcie, jak i atomiści. Wraz z Anaksagorasem, stawiał pytanie, co za „przyczyna” może stać za tym, że świat (w tym i Demokrytejskie atomy) znajduje się w ciągłym ruchu. Empedokles twierdzi, że to miłość i nienawiść poruszają światem, Anaksagoras, twierdzi, że to umysł.[2] Odpowiedzią logiczną dla atomistów i możliwą do zaakceptowania, okazuje się przyjęcie koncepcji, że atomy z natury znajdują się w wiecznym ruchu. W tej kwestii, bliżej prawdy znalazł się jednak Empedokles, co potwierdza jeden z czołowych obecnych fizyków i matematyków – Stephen Hawking – jedynie zmieniając nazwy sił (miast miłości – grawitacja, zamiast nienawiści – wielki wybuch). Według Hawkinga świat istnieje, istniał i będzie istnieć wiecznie, co zgadza się z założeniami Demokryta. Podobnie jest ze „spinem” – ruchem wirowym – jaki uczeń Leucypa uznaje za naturalny dla materii i bazowy dla utrzymania koniecznej konsystencji wszechświata. Nowożytni matematyk stwierdza, że spin cząsteczek elementarnych zachodzący w próżni jest podstawowym warunkiem do płynięcia materii przez stałą przestrzeń czasu. Hawking potwierdza także zdanie Demokryta odnośnie ułożenia atomów „masą” we wszechświecie. Poniekąd porównując antymaterię do atomistycznej materii boskiej, zauważymy analogię jaka zachodzi między olejem a wodą, która unosi lżejszą substancję na swojej powierzchni. Obecna koncepcja powstania świata, także pokrywa się z Empedoklejskim i Demokrytejskim wyobrażeniem o genezie istnienia pierwotnych części składowych. Naukowo udowodniona teoria wystawiona przez Stephena Hawkinga, głosi że od czasu wielkiego wybuchu materia rozprzestrzenia się odśrodkowo jednocześnie spinując, ściągana malejącą masą centrum, aż w końcu osiąga stan kompletnego wytracenia energii (Kosmos). Gdy odległość między wszystkimi atomami jest równa wtedy zaczyna działać siła zwrotna – grawitacja - ściągając atom do atomu i tworząc zgrupowanie o coraz większej masie, wchłaniające więcej i więcej materii (Sfajros). Tak świat i materia zapada się i rozszerza w powtarzalnych cyklach bez końca, zasysając materię, a wraz z nią przestrzeń oraz czas, by eksplodować nową, twórczą falą. Ruch między Sfajrosem i Kosmosem, dokładnie odpowiada koncepcji filozofa z Abdery.[3]

Atomiści skłonni jednak byli uwierzyć, że ruch prekosmiczny – odpowiedzialny za powstanie świata, miał charakter jak najbardziej chaotyczny i nieuporządkowany, przypominający raczej krążenie w powietrzu drobinek kurzu, widocznych w słabym świetle słonecznym.[4] Kolejnym z ruchów, ruch kosmogoniczny, odpowiedzialny za ukonstytuowanie się świata, jest ruchem wirowym, spowodowanym gromadzeniem się atomów o różnej masie i kształcie w osobne skupiska. Cięższe atomy, zgodnie z zasadami grawitacji, zajmują wewnętrzną pozycję w skupisku, a lżejsze opływają „rdzeń” obrzeżami. Tym samym atomiści sankcjonują ruch już uformowanego świata, w którym atomy co jakiś czas oddzielają się od skupisk i zmieniają miejsca „wirowania”, niekiedy pociągając za sobą rozbicie całej gromady i połączenie w nową grupę podstawowych elementów.[5]

Demokryt był także pierwszą osobą, która postarała się w logiczny sposób wyjaśnić istnienie próżni jako pustki, wolnej od materii, a za razem będącej tej materii nieograniczonym nośnikiem. Trudno było mu się przebić przez falę krytyki, gdyż ówczesnym Grekom, a szczególnie filozofom podejmującym zeń polemikę, nie łatwo było zaakceptować istnienie rzeczy, która z pewnego punktu widzenia nie istnieje. Błędem okazało się rozpatrzenie próżni, jako platońskiego „niebytu”, albowiem dla Demokryta i atomistów próżnia jest przestrzenią, integralną częścią świata, w której poszczególne atomy przemieszczają się, podczas gdy „niebyt” jako taki nie ma racjonalnych podstaw dla istnienia w ogóle.[6]

Zasada pluralizmu, którą wystosowali atomiści pozwoliła na logiczne usprawiedliwienie teorii o nieskończonej ilości atomów we wszechświecie, a co za tym idzie i nieskończonej ilości światów. Zasada niezwykle prosta i skuteczna. „Skoro coś jest „jedno” we wszechświecie, to jest i „drugie”. A skoro są „dwa”, niemądrze jest zakładać, że nie będzie ich więcej.” I tak samo jak światów jest wiele, niczym atomów, tak światy ulegają tym samym procesom, co zgrupowania materii, zbijając się, istniejąc, rozpadając i mieszając na nowo w nieskończoność.

Demokrytejskie przeświadczenie, że świat jest dziełem przypadku, było jednym z fundamentów późniejszej Teorii Chaosu. Według Leucypa i jego ucznia świat jest rezultatem jakiejś przyczyny, ale w przeciwieństwie do Arystotelesa, nie wierzą żeby przyczyna istnienia świata była jakimś odgórnym celem, sama w sobie. Przypadek to przyczyna bezcelowa, konstytuująca istnienie świata, ale nie ciągnąca za sobą całej gamy nielogicznych aspektów i konsekwencji, czy rezultatów samego faktu „bytu” świata, a tym samym niezniszczalnej materii. Twierdząc, że świat ma cel w swym istnieniu można założyć, że osiągnąwszy pewne wyznaczalne granice, hipotetyczną „metę”, ulegnie zmianie, modyfikacji, transformacji, czy obierze nowy cel. To wiązałoby się naturalnie ze zmianą podstawowych jakości materii, tak samo pierwotnych jak i wtórnych, co pociągnęłoby za sobą nieoczekiwane skutki. Przyjmując, że atomy są niepodzielne i niezniszczalne, nie można zakładać, że są zmienne. Gdyby jednak były zmienne ich jakości nie byłyby trwałe. Skoro są niepodzielne i niezniszczalne, a ich jakości niezmienne, to nie mogą ulegać żadnym modyfikacjom. Reasumując, przyczyna istnienia świata nie może mieć celu, ponieważ ten nigdy nie zostałby osiągnięty i spełniony, skoro materia rządzi się nienaruszalnymi, stałymi prawami.[7]

Atomiści co prawda nie zaprzeczali istnieniu „przyczyny celowej”, albowiem musiały minąć jeszcze całe lata, zanim koncepcję takiej przyczyny wysunięto. Można jedynie stwierdzić, że wyprzedzili swoich późniejszych konkurentów racjonalnymi argumentami, zabezpieczając się przed arystotelesowską polemiką – przynajmniej z punktu widzenia nowożytnego człowieka.

Jakby nie patrzeć, analiza filozofii atomistów i samo spojrzenie Demokryta na materię, nie obejdzie się bez zgrzytów, czy nieporozumień, a te ujawnią się ze szczególną natarczywością, gdy wielcy mistrzowie dawnej filozofii wezmą pod lupę tematy dotyczące ludzkich organizmów, duszy, wierzeń, czy ogólnie rzecz ujmując „metafizyki”. Prawdą jest, że ciało ludzkie, od którego należy rozpocząć trudną podróż poznania, powstało jak wszystkie inne rzeczy z połączenia atomów. Dusza – jeśli zakładać, że istnieje – nie jest w tym przypadku wyjątkiem. Jako to, co nadaje ciału ruch, jest zbudowana z materii innej, bardziej doskonałej (atomom tej materii przypisano kształt kul – najbardziej zbliżony do ideału kształt geometryczny), ulotnej i delikatnej, egzystującej w ścisłej symbiozie z ciałem na zasadzie ognia, karmiącego się drewnem. Stąd też taką naturę przypisano materii „duchowej”, która - według Demokryta – rozpływa się po całym ciele. Zważywszy na swoją delikatność, materia duszy może ciało opuścić, jak płomień opuszcza polano, gdy to się ostatecznie wypali i nie jest w stanie dłużej karmić ognia. Utrzymywanie (ognistych) atomów duszy w organizmie, według atomistów, jest możliwe dzięki oddychaniu, umożliwiającemu ponowne wchłanianie ulatniających się cząstek. Gdy oddychanie ustępuje, ciało nie jest w stanie zbierać z otoczenia elementów duszy, co za tym idzie następuje rozpad i śmierć. Reasumując dusza ma takie same właściwości, (w tym słabości) co i ciało a to oznacza, że nie jest od ciała w żaden sposób „lepsza”, czy „wyższa”.[8]

Demokryt stara się jednak bronić pozycji atomów duszy, twierdząc, że choć ich jakość jest niezmienna, jak i innych atomów, to tylko dzięki nim człowiek jest w stanie doświadczyć „boskich” odczuć i przepełnić się uczuciami, podczas gdy zmysły (materia organiczna – cielesna) dostarczają jedynie wolnych, zdezorganizowanych bodźców do subiektywnej interpretacji, nigdy nie będących zgodnych z naturą „człowieka”, a jedynie z naturą ciała. Troska o materię duszy staje się według Demokryta czymś więcej niż obowiązkiem, ale i drogą do pełni szczęścia, sposobem na udoskonalenie. Dbając o szczęście duszy, szczęśliwe będzie i całe ciało, a dbając o szczęście ciała – zaspokajając żądze, pragnienia, głodu pychy, sławy, czy bogactwa – nie jesteśmy w stanie uszczęśliwić duszy w większym stopniu, niż wymuszoną ułudą. Jest to jeden z dowodów Demokryta na wyższość materii duchowej (zwanej boską) nad materią organiczną.

Tak samo jak atomy boskiej materii uchodzą z ciała, atomista z Abdery tłumaczy poznanie otoczenia człowieka, w którym rzeczy materialne emitują strumienie atomów, wchodzące w kontakt ze zmysłami. Jeśli atomy zawarte w podmiocie badania wejdą w reakcję z podobnymi im atomami w ciele obserwatora opatrzonego zmysłami, na zasadzie Empedoklesa („Podobne, na podobne działa.”) zachodzi faktyczne poznanie zmysłowe.[9]

Demokryt doszedł w pewnym sensie do punktu krytycznego, gdzie stanął przed trudnym dylematem kategoryzacji poznania na rozumne i zmysłowe, przypisując im wartości i w pewnym sensie dzieląc na doskonalsze, oraz gorsze. Trzymając się twardo ścieżki naturalizmu, jaką stąpał, musiał prędzej czy później dojść do wniosku, godząc się poniekąd z Platonem, że jedynie poznanie rozumne, prowadzi do faktycznego odnalezienia prawdy o przedmiocie badania. Niejako dostarczył sobie kolejnego dowodu na koegzystencję materii duchowej i organicznej w istocie ludzkiej, co za tym idzie silnego oddziaływania obu substancji wzajemnie na siebie.

„Mniemaniem słodkie, mniemaniem gorzkie, mniemaniem ciepło, mniemaniem zimno, mniemaniem barwa; prawdą atomy i próżnia.”[10]

Z powyższej wypowiedzi Demokryta, odnoszącej się do tematu poznania, można wywnioskować, że to co odczuwają zmysły, i to jakich informacji nam dostarczają, to jedynie skrawki rzeczywistości, zinterpretowane na podstawie potrzeby chwili, subiektywnej (wypracowanej) opinii, zewnętrznego wpływu (nauki), lub wyobraźni. Zmysły prowadzą niechybnie do niejednolitych skutków, rozum natomiast do niezmiennych stałych prawd.

„W rzeczywistości nie poznajemy niczego pewnego, lecz tylko to co się zmienia zgodnie z usposobieniem naszego ciała, jak również zgodnie z odpływem i oporem atomów.”[11]

Demokryt to bez wątpienia jeden z ważniejszych filozofów, przynajmniej z mojego, osobistego punktu widzenia. Nie dla tego, że odkrył naturę atomów najbliższą rzeczywistości, zawierając swe pomysły w koncepcji materii. Raczej dlatego, że jako filozof najbliższy prawdzie (choć nie całkowicie) położył świetny punkt podparcia dla lunety dziejów, przez którą obecni badacze antycznej filozofii mogą dojrzeć kontrast między wizjaą świata bliską prawdzie i całej rzeszy konkurentów, głowiących się jak tą prawdą zatrząść, jak ją podważyć. Platon, być może nie lubił Demokryta, a być może bał się podjąć polemiki z prostymi, acz bardzo racjonalnymi zasadami, jakie atomista z Abdery postulował. Arystoteles z kolei, walcząc obnaża swoje słabości jako filozof. Można się kłócić, który z mistrzów ma rację, ale dzięki zestawieniu tych jakże jaskrawych i różnokolorowych wyobrażeń świata realnego, na pewno łatwiej jest nam poznać te wielkie osobistości i ocenić je na swój subiektywny sposób... choć, może tu pola winniśmy ustąpić psychologom.

[1] – Stefan Śnieżawski, Dzieje europejskiej filozofii klasycznej, PWN Warszawa 2004 s.51-54

[2] – Giovanni Reale, Historia Filozofii Starożytnej Tom I, KUL Lublin 2000 s.173-175

[3] – Giovanni Reale, Historia Filozofii Starożytnej Tom I, KUL Lublin 2000 s.175-176

[4] – Giovanni Reale, Historia Filozofii Starożytnej Tom I, KUL Lublin 2000 s.179

[5] – Giovanni Reale, Historia Filozofii Starożytnej Tom I, KUL Lublin 2000 s.197

[6] – Giovanni Reale, Historia Filozofii Starożytnej Tom I, KUL Lublin 2000 s.192

[7] – Giovanni Reale, Historia Filozofii Starożytnej Tom I, KUL Lublin 2000 s.199

[8] – Giovanni Reale, Historia Filozofii Starożytnej Tom I, KUL Lublin 2000 s.199-200

[9] – Giovanni Reale, Historia Filozofii Starożytnej Tom I, KUL Lublin 2000 s.200-202

[10] – Giovanni Reale, Historia Filozofii Starożytnej Tom I, Sekstus Empiryk Fragment 9 i 11 s.201

[11] – Giovanni Reale, Historia Filozofii Starożytnej Tom I, Sekstus Empiryk Fragment 9 i 11 s.201

Literatura dodatkowa:

Stephen Hawking, Krótka Historia Czasu, Zysk i S-ka, Styczeń 1996

Stephen Hawking, Teoria Wszystkiego, Zysk i S-ka, Lipiec 2003

Diogenes Lartios, Żywoty i poglądy słynnych filozofów PWN Warszawa 2004

Władysław Tatarkiewicz, Historia Filozofii Tom I, PWN Warszawa 2002

Giovanni Reale, Myśl Starożytna, KUL Lublin 2003.

Kamil B.

Brak komentarzy: