Klip

piątek, 21 września 2007

Zfeminizowana Polska

Czy Polska jest zfeminizowanym krajem?

Tak, z pewnością mogę to potwierdzić, nie tylko z politycznego punktu widzenia!

Pewien amerykański gospodarz talk-showu, który dorabia sobie jako komik w wolnym czasie, ostatnio zwrócił moją uwagę na ten problem, a zaczął z dosyć silnym „komediowym” wejściem, by następnie przypieprzyć w publiczność garścią suchych faktów.

Ludzie zamilkli, bowiem nie było się z czego śmiać.

Naturalnie ¾ sali zrozumiało w czym rzecz. W tych ¾ byli mężczyźni, oraz rozumne kobiety. Pozostałą ¼ stanowiły kobiety, których ilość na świecie cały czas rośnie, a są to kobiety, „którym wmówiono, że są rozumne” i o których pan Maher rozprawiał w dalszej kolejności.

Dlatego pozwoliłem sobie przejrzeć program najbardziej socjalistycznej partii w Polsce od czasów PZPR’u i zestawić sobie ze słowami pana Maher’a.

Jest to właśnie Partia Kobiet.

I proszę was, drodzy czytelnicy, nie skłamię, że to co Partia Kobiet chce wprowadzić, to większy socjalizm niż to co Lenin i Marks opisali w swoich dziełach. Być może dlatego, że Lenin i Marks znali swoje granice, to znaczy wiedzieli, że to całe „pieprzenie” o komunizmie jest bajeczką dla tłuszczy, która się nie sprawdzi, a miast tego rozleci w kilka stuleci, jeśli nie w jeden wiek... Ich prawdziwym celem było po prostu zdobycie władzy i stworzenie urzędu Sekretarza jako takiego Cesarza Nowego Porządku... I udało się. Jeden taki „Chrystus” leży w mauzoleum na placu czerwonym wciąż czekając na zmartwychwstanie.

Ale! Partia Kobiet, w przeciwieństwie do Lenina i Marksa, naprawdę wierzy w bzdury, które głosi! W te same banialuki, które doprowadziły wszelkie socjalistyczne kraje do upadku, nie zauważając przy tym, że to właśnie w socjalistycznych państwach jest głód i bieda, podczas gdy w krajach kapitalistycznych, wolnorynkowych – nie.

Droga Manuela Gretkowska i jej Amazonki, chcą przylecieć nagie do sejmu, huśtając się na lianach i opiekować się nami wszystkimi, biedakami... – One już zadbają byśmy byli biedni, w końcu im więcej biednych, tym więcej ludzi do opieki.

Może przejdę do prawdziwych słów mistrza.

Polska to zfeminizowany kraj. – Nie dla tego, że jest jakieś bzdurne równouprawnienie... którego tak naprawdę zbudować się nie da... Tu chodzi raczej o cechy, jakiego nabrało Państwo, a nabrało typowo kobiecych cech w ostatnich latach. Wartości wyznawane przez niektóre kobiety stały się najważniejsze i wbrew temu co rozsądek podpowiada – „słuszne”. (Politycznie poprawne.)

„Wrażliwość, liczy się bardziej niż Prawda.

Uczucia, są ważniejsze niż Fakty.

Poświęcenie, jest ważniejsze niż Indywidualność.

Dzieci, znaczą więcej niż Ludzie!

Bezpieczeństwu, przywiązuje się większą wagę niż Odpowiedzialności!”

Powiedzcie, czy tym się właśnie nie staje ten kraj? Złotą klatką...

Żyjemy w świecie, gdzie lepiej jest kogoś okłamać, tak by go/jej nie obrazić, wzburzyć, zdenerwować, poddać jakiejkolwiek krytyce, a jeśli to zrobimy, możemy iść za kratki. Gdy zaś prawda, choć może piec w oczy, może za razem uświadomić o błędach, krytyka prowadzić do wyciągnięcia wniosków, zaś ostrzeżenie partnerki, w życiu osobistym, że ma głupią fryzurę, czy „śmieszną sukienkę”, może jej zaoszczędzić problemu w towarzystwie.

Gdzie się podziały związki budowane na szczerości? W obecnej sytuacji obłuda jest cenniejsza niż krytyka, a każda próba krytyki (szczególnie tej ¼ grupy kobiet) spotyka się z błędną interpretacją – obrazą Świętej Krowy.

I zaiste tak wygląda równouprawnienie w obecnym społeczeństwie. Przypomina stado Krów i Byków, które pojechały do Indii i ogłupione tamtejszą „cukierkową” kulturą, nagle zaczynają się domagać „statusów”. Panowie i Panie, nigdy nie będziemy równi i wy to doskonale wiecie. Z jednej strony śmieszne ugrupowania feministyczne (które jawnie nazywam - „idiotkami”) podnoszą wrzask, kiedy jakaś pani w biedronce musi udźwignąć, czy taszczyć ciężar, z jakim może sobie poradzić tylko mężczyzna i jest to dyskryminacja – że pracodawca ma równe wymagania wobec obu płci... Feministki same publikują raporty o szkodliwości pracy kopalnianej, z dnia na dzień podkreślając naszą odmienność, wskazując, że kobiety nie powinny pracować w kopalniach, bowiem dopuszczenie ich do takiej pracy równa się z „wyzyskiem”... Gdy zaś dochodzi do pracy biurowej, gdzie zadania polegają na wciskaniu przycisków na klawiaturze, z całą surowością podkreślają jacy to mężczyźni nie są podobni do kobiet, a kobiety do mężczyzn, podając garści sprzecznych argumentów.

Jedna feministka potrafi w dniu pojechać protestować na wieś, przeciwko „wykorzystywaniu kobiet” do ciężkiej pracy fizycznej, np. w polu, podkreślając że kobiety do takiej pracy się nie nadają, bowiem są zupełnie inne niż mężczyźni... Kilka godzin później agitując na rzecz idei równouprawnienia, z całą stanowczością zarzekając się, że jesteśmy tacy sami.

Faktycznie, prawda przestała mieć znaczenie.

W całym rozgardiaszu, taka feministka nie uwzględniła, że hipotetyczna, szara pani Jadzia, żyjąca na tej wsi, robi co robi z własnego wyboru, z własnej nieprzymuszonej woli... Tak już jest na wsi, tam się pracuje fizycznie. Równouprawnienie nie polega na podtykaniu poduszek pod pupę, tylko dlatego, że biurowy fotel jest za twardy. Równouprawnienie polega na RÓWNYM traktowaniu, a przez to rozumiemy stawianie równych wymogów.

W obecnej Polsce, kobiety często narzekają, że zarabiają mniej... Co oczywiste jest mocnym nagięciem rzeczywistości, niedomówieniem i zakłamaniem.

Spójrzmy na problem z innej strony! Kobiety żyją dłużej – prawda, żyją dłużej w wieku po-produkcyjnym, czyli jako 85-92 letnie babcie, które często przesiadują dni w pampersach bojąc się gołębi za oknem. – To okrutne stwierdzenie, ale tak niestety jest. Ludzka natura jest dla nas bezwzględna. – W każdym razie, znaczy to z punktu widzenia podatnika, pracodawcy i państwa, że trzeba im dłużej wypłacać emeryturę, niż mężczyznom, a to nie jest argument na korzyść! Co więcej kobiety pracują mniej niż mężczyźni! Co znaczy, że krócej płacą składkę emerytalną, wcześniej przechodzą na emeryturę i dłużej się im ową emeryturę wypłaca...

Co to ma wspólnego z równouprawnieniem?!

Dodajmy do tego: jedynie prawo kobiety do urlopu rodzicielskiego, pierwszeństwo w prawach rodzicielskich - co godzi w instytucję sądu orzekającego rozwód, jako organu obiektywnego w werdyktach. Dodatkowo liczne składki, które już mężczyźni płacą na rzecz samotnych kobiet, setki złotych odbieranych w małych porcyjkach przysłowiowym cichaczem.

Jak można żądać jeszcze podniesienia pensji?!

Jeśli chcemy prawdziwego równouprawnienia, nie czczego gadania, ale równouprawnienia w pełnym tego słowa znaczeniu, należałoby wybrać jedną z dwóch ewentualności:

1) Podnosimy kobietom płacę, ale! Zabieramy urlop macierzyński, zrównujemy w prawach do opieki nad dzieckiem, zabieramy dodatkowe płatne urlopy, zabieramy prawo do dłuższych przerw w zawodach fizycznych, otwieramy dla nich huty, kopalnie i wszelkie ciężkie zawody, zwiększamy granicę wieku emerytalnego, wciągamy w grupę płatników dodatkowych świadczeń i zwiększamy wymagania we wszystkich zawodach.

2) Dajemy mężczyznom urlop rodzicielski. Dodajemy dodatkowe przerwy, dodatkowe dni urlopu płatnego, zrównujemy w prawach do opieki nad dzieckiem, zakazujemy pracy w hutach, kopalniach, oraz innych ciężkich zawodach, skracamy wiek emerytalny do 55 lat, jak w przypadku kobiet, wyłączamy z grupy płatników dodatkowych świadczeń i obniżamy wymagania pracownicze, ale! Obniżamy mężczyznom płacę!

W innym przypadku to nie będzie równouprawnienie, ale „robienie jednym dobrze, kosztem innych”

Ja zaś stoję na straży Faktów, Prawdy, Indywidualności, Odpowiedzialności i Ludzi! Nie chcę kolejnych przemów otumaniających, nie chcę kraju, w którym ze względu na uczucia sankcjonuje się łamanie prawa człowieka do bycia człowiekiem (jak we Francji, gdzie chłopaka wywalili ze szkoły za jedzenie kanapki z szynką w towarzystwie muzułmanów... Obraził ich uczucia religijne!) nie chcę kraju, gdzie pod płaszczykiem szczytnych idei wyzyskuje się ludzi, wmawiając, że to poświęcenie dla wyższego dobra. To nie jest dobro! Sytuacja, w której wyzyskuje się jednostkę, choćby nie wiem do jak szczytnych celów, nie jest dobra! To nie moralne, ani etyczne, ani normalne! To chore... Choćby i wyzyskując setkę osób uchronić od śmierci głodowej piątkę dzieci, to nie jest dobro! Wszelkich starań należy dołożyć, by szukać alternatyw, nieograniczających jednostki, nie tworząc zeń konia pociągowego dla szczytnych idei. A to kolejna plaga, którą należy wspomnieć.

Teraz już nie ma ludzi... Teraz jest człowiek (kategoria gorsza) i dziecko (kategoria lepsza). Ileż to razy słyszy się, że dla dzieci, należy wprowadzić, takie ulgi, lub takie, dodatki, kolejną jałmużnę, którą z łaski swojej pan minister odda, uprzednio rabując zeń rodziców i same kobiety (te ¼ ) które cieszą się jak idiotki, że dostały z powrotem mniej, niż zapłaciły w składkach i podatkach, ale nadal wspierają rząd, bowiem ten używa „Pięknego, szczytnego hasła!” „Dla dzieci!” „To dla dzieci! Tylko dzieci się liczą! Dzieci są najważniejsze!”

Nie, panie premierze, pani Manuelo Grektowska... To człowiek jest najważniejszy. To dziecko jak dorośnie też zostanie człowiekiem, człowiekiem, który powinien mieć warunki do pracy, do założenia rodziny, kupienia sobie domu, wydania potomstwa i opieki nad nim. Dziecko nie potrzebuje pana, panie premierze, ni pani, pani Manuelo do rozwoju. Dziecko potrzebuje rodziców, których nie grabi się z ostatnich groszy, rodziców odpowiedzialnych, którzy swoje dziecko wychowają, dziecko też potrzebuje ich miłości, nie pani, ani pana premiera. Zostawcie rodzicom ich ciężko zarobione pieniądze, oni się już swoimi dziećmi zajmą...

A właśnie... ktoś kto kocha jakieś dziecko bardziej niż jego najbliższa rodzina, to po prostu pedofil. Nie chcę zatem żyć w państwie, gdzie za ładne gadanie „Dzieci są najważniejsze! Kochamy wasze dzieci! Dodatek socjalny na dzieci!” – gwardię rządowego pedofilstwa dopuszcza się do dzieci, bez zgody rodziców.

Nie chcę żyć w świecie, gdzie dla przymusu ktoś mi mówi jakie banany mogę kupować, a jakie nie bym się nie otruł, gdzie ktoś mi mówi którą stroną mogę zejść po drabinie, tak by jeśli zobaczy mnie policjant, nie dostać mandatu.

(Słowo daję! Mamy taki przepis wprowadzony przez unię, gdzie dla naszego bezpieczeństwa, policjant może nam wstawić mandat za to, że schodzimy na przykład tyłem po drabince!)

Gdy dziecko wypieprzy się jadąc na rowerze, mamusia podbiegnie i ucałuje kolanko, przytuli, podmucha, już dzwoni na pogotowie.

Ojciec powie: „Następnym razem jedź bardziej ostrożnie!”, albo „Było gnać jak wariat?!”

W jednym przypadku mamy natychmiastową pomoc...

W drugim - mamy naukę.

Widzicie... Zwierzęta nie muszą się uczyć, lub uczą się bardzo krótko, bo mają instynkt, więc sobie poradzą... Ale człowiek? Wolelibyście by ludzie nie przechodzili nauki jazdy, tylko jeździli z lekarzem-reanimatorem tuż obok, czy żeby przechodzili surowy test, gdzie za błędy są kary, a za sukcesy nagrody?

Tak samo jest z państwem i tak samo z Bezpieczeństwem, oraz Odpowiedzialnością.

Dlaczego mi w tym kraju nie wolno robić sobie krzywdy?! Co jest warte moje życie, gdy zostanę skazany za próbę zrobienia czegoś tylko i wyłącznie sobie? Zapinanie pasów w samochodzie to moja sprawa, to co jem – też, to jak schodzę po drabinie – także! Macie prawo się wtrącać, gdybym przynosił krzywdę innemu człowiekowi, ale kiedy robie coś co działa TYLKO na mnie, to JA ponoszę za to odpowiedzialność i nikogo nie proszę o litość!

Zapinanie pasów jest świetnym przykładem! Jeśli wsiadam do samochodu i nie zapinam pasów to robię to na swoją odpowiedzialność i tylko siebie mogę winić za swoją ewentualną śmierć. Ludzie wiedzą do czego pasy służą i je zapinają! Dlatego, że są do ciężkiej cholery odpowiedzialni! Są też tacy, którzy nie są odpowiedzialni i oni giną w wypadkach na WŁASNE życzenie!

Jeśli ktoś produkuje oscypek, to nie mam przymusu tego towaru kupować! Nikt mnie nie zmusza! Robię to na własną odpowiedzialność! Nie potrzebuję urzędnika, który w zfeminizowanym mentalnie kraju, troszcząc się o mnie jak dobra mamusia, powie mi, żebym tego oscypka nie jadł bo nie ma atestu...

Kiedy każdy dorosły człowiek świetnie sobie z tego zdaje sprawę...

Jeśli chcę żywności sprawdzonej, idę do sklepu, patrzę na opakowania i na to które jest opatrzone jakimiś atestami itd. żeby wiedzieć, że spożywam coś czystego od choróbsk. Kupując niesprawdzony produkt na Krupówkach, robię to na WŁASNĄ odpowiedzialność i jeśli umrę na jakąś afrykańską mutację para-kirusa-złośliwego to będzie moja wina! Czemu ludziom nie dadzą się troszczyć o samych siebie?! Oni świetnie dają sobie radę! Przez sześć tysięcy lat istnienia ludzkich cywilizacji dawali sobie radę, to teraz nagle trzeba się nimi opiekować?! Bzdura!

Odnośnie tej ¼ kobiet, które szczególnie charakteryzują się kilkoma cechami, muszę wam coś dopowiedzieć, ale najpierw jak rozpoznać taką kobietę:

-Zawsze twierdzi, że należy się jej coś, tylko za to, że jest obiektem mlekodajnym.

-Ma wieczne pretensje odnośnie wykorzystywania kobiet, choć nigdy z taką kobietą nie rozmawiała, rzadko kiedy również wie, co to znaczy ciężko pracować fizycznie.

-I najważniejsze! Nigdy! Ale to nigdy! Nie przyzna się do winy... Nie... To ten typ istoty, która upatruje winy we wszystkich dookoła i na siłę ją zrzuca, zaś za krytykę łazi wiecznie obrażona.

I właśnie z taką kobietą miałem okazję stoczyć dyskurs, na temat socjalizmu i wiecie co? Przeraziło mnie, że ona naprawdę wierzy i daje się oszukiwać, a nawet postawiona przed faktami i liczbami, przed wyłożoną na wierzch prawdą woli się sama okłamywać! To coś niesamowitego i za razem przerażającego, bowiem takie osoby mają w demokracji prawo głosu, a głosują za tym kto obiecuje jej niekorzystny fałsz! Zrozumiałbym, gdyby to chociaż była ułuda, ale z jakąś korzyścią w tle... To zaś był fałsz w najgorszym stylu!

JKM całkiem niedawno dowiódł w jednym ze swych felietonów, że fundusz alimentacyjny, na który każdy płaci 2 zł miesięcznie, jest bardziej stratny dla wszystkich, aniżeli pomaga.

Taka samotna matka, gdy jej były partner nie płaci alimentów, dostaje z funduszu 100-200 złoty... Z tym faktem, że co miesiąc płaci dwa złote, na ten fundusz i mało tego, płaci dwa złote składek na 199 dodatkowych funduszy! Co miesiąc! Na fundusze dla niepełnosprawnych, fundusze dla rehabilitowanych sportowców i innych tym podobnych podgrupek...

Tak naprawdę ten kraj okrada ją z 200 razy 2 złoty, zabierając jej 400, a dając 200, doliczcie do tego podatek, doliczcie przymusowy ZUS, dodajcie kolejne składki, które się tej pani nie zwracają... Wyjdzie wam, że najpierw państwo okradnie ją z 83% miesięcznego zarobku, na życie zostawi jej 600 złoty, (I uwaga!) odda 200 złoty z tej sumy, a ona cieszy się jak idiotka!

Powiem wam, że żeby cokolwiek obywatelowi zwróciło się z tych dwuzłotowych składek i wyjść na plus, trzeba być w przynajmniej trzech „grupach specjalnych”... Wiecie ilu na 758,343 obywateli Łodzi zalicza się do tylu grup?

Szesnastu...

I na tym polega pomoc w tym kraju. Trzeba być już potrąconym przez wszystkie możliwe pociągi, ciężarówki, choroby i schorzenia, by wreszcie mieć coś z tej pomocy, ale wtedy, to chyba lepiej nabity pistolet...

I ta matka, postawiona przed faktami, której udowodniono, że płaci 400 złoty, a dostaje niecałe 200, nadal upierała się, że to lepiej, niż gdyby zatrzymała te pieniądze! Dajecie wiarę?! Matka, która pracuje i ma na celu szczęście swojego dziecka, woli zamienić czterysta złoty na dwieście! Ja nie mogłem tego pojąć! No, bo czy tak postępuje rozsądna osoba?!

Ale w końcu zrozumiałem... Ona nie kłóciła się ze mną, wyzywając mnie od „faszystów”, bo miała jakieś argumenty... O nie...

Kłóciła się, bo wytknąłem jej fakty! Podczas gdy dla niej liczy się bardziej gadanie o „dobru dzieci!” (Uczucia!)

Kłóciła się, bo Ja, nie obiecałem jej pieniędzy za to, że jest kobietą z dzieckiem... (świętą krową - XXI wieku)

I w końcu... Kłóciła się, ponieważ nie chciała mi przyznać racji, tylko dlatego, że jestem mężczyzną... W świecie gdzie w co drugim serialu telewizyjnym (który przecież musi się sprzedać i wiadomo, kto te seriale najczęściej ogląda) zawsze jest mąż, który na niczym się nie zna i zawsze jest żona – chodzący budda, sypiąca morałami na lewo i prawo... Wiecie co? Ona naprawdę wierzyła, w to co mówi! Jej umysł zgąbczony i przegotowany przez massmedia, przez socjalistów, przez kulturę-spożycia, gdzie to kobiety są przekupywanie „medialną wazeliną”, by tylko coś kupić, niezależnie czy to nowa WC-kaczka, czy ideologia... Ten umysł matki został zniszczony. To tak jakby jej jaźń była pojazdem, rozsądek zaś – kierownicą... I ktoś tą kierownicę wyrwał! Samochód zatem zjeżdża na lewy pas i rozbija się o nadjeżdżającą ciężarówkę.

I mnie nazywa faszystą, bo ja popieram opcję, która nie zabiera (nie tylko jej, ale wszystkim!) te czterysta złoty miesięcznie! Mnie nazywa się faszystą, bo w efekcie wnioskowania opartego na faktach, ona miałaby dwieście złoty więcej na opiekę nad swoim dzieckiem!

Ale... wspiera Manuelę Gretkowską, LiD i inne lewicowe ugrupowania, które nie tylko chcą zwiększyć ilość zabieranych jej pieniędzy, niewiele zwiększając też jałmużnę, ale są bezpośrednio przyczyną tego, że zarówno ona, jak i najprawdopodobniej jej były mąż – nie mają dobrze płatnej pracy, lub nie mają pracy w ogóle!

Dlaczego?! Bo w tym zfeminizowanym kraju bardziej liczy się Uczuciowa Papka, niż Prawda, Fakty i Branie Odpowiedzialności Za Swoje Czyny!

Kobiety mówią, że jeśli się ktoś człowiekiem opiekuje, to ten dłużej żyje...

Zwierzęta domowe też żyją dłużej, a najdłużej to żyje organizm podłączony do kroplówki z rurką wysysającą odchody z jelit i podobną doprowadzającą pożywienie do żołądka – pełne protein i składników odżywczych. Naturalnie przypięte do wygodnego, antyodleżynowego łóżka z dziesiątkami pielęgniarek dookoła, prowadzącymi zabiegi i wstrzykującymi specyfiki przedłużające egzystencję o kolejny dzień, naturalnie trzymając „organizm” cały czas w jednym pokoju, z klimatyzowanym i filtrowanym powietrzem.

Skoro nie wolno nam robić sobie krzywdy, to od razu dopnijmy się do takich aparatur!

Na drogach w Polsce co miesiąc ginie około setka osób... Czemu nie zakazać samochodów? Czemu nie zakazać Coca Coli? Przecież nam szkodzą czyż nie...

A wiecie co jest paradoksalne?

Mi nie wolno się truć na przykład narkotykami, a wolno mi jeść ziemie i muchomory w lesie, które mnie zabiją... no chyba, że niedługo i tego nam zakażą, by się nami opiekować...

Niedługo będziemy mieli pielęgniarkę w domu, która będzie pilnować, żebyśmy zakładali skarpetki i buty, podczas łażenia z pokoju do pokoju, żebyśmy się nie przeziębili... A jeśli tego nie zrobimy, to co? To mandat! Jeszcze niedługo zamontują taki automat w naszych kiblach, że bez podtarcia się, spuszczenia wody i umycia rąk - nie wyjdziemy.

Ale my się cieszymy, gdy kolejne rządy kochające dzieci (już nie ludzi... ludzi trzeba wykorzystywać, ludzie to bydło, to DZIECI są przyszłością! Niech żyją dzieci!) decydują co dla tych dzieci jest najlepsze, jak je żywić, co im wolno czytać, co nie...

Na litość Boską! To już ptactwo wie jak karmić swoje młode! Czemu sikorka, wróbel, czy inny ptasi móżdżek sam potrafi decydować o tym jak karmić swoje potomstwo, choć karmi je ROBAKAMI, a człowiek jest na tyle głupi, że potrzebuje do tego ministerstwa?!

Czy ludzie są naprawdę tak durni?!

Oczywiście! Bo zamiast prawdy, wolą gdy ktoś im schlebia! Zamiast faktów, wolą kłamstwa! Zamiast decydować o sobie, wolą jak te krowy wejść w zagrodę państwa – wolą być dojeni, wolą być trzymani, czy to w zagrodzie, czy to w oborze, w ścisku z innymi krowami, w smrodzie i gnoju, a ich jedynym problemem jest to, by nie nasrać pod siebie za bardzo. Warunek jest taki, żeby państwo zmieniało im siano i dokładało zielska.

I ta mamusia biedna, co miała swoje ciele, widocznie lubi najpierw zostać wydojona, by jej młode dostało resztki z cyca. No! Ale w zamian rolnik dołoży jej kępkę trawy gratis!

To my powinniśmy pamiętać co dla nas dobre, nie państwo! Do kurwy nędzy!...

Przepraszam...

Kolejna wspaniała cecha tego państwa... zfeminizowanego państwa! I posłużę się znów słowami Mahera...

Bycie mężczyzną, jest politycznie niepoprawne w tym państwie.

Widzicie... żyjemy w świecie, gdzie mężczyźni poddani lobotomii na swoim libido, uzupełniający się sportem i tanią telewizyjną rozrywką, muszą udawać, że konkurują z kobiecym punktem widzenia.

W każdym show, czy to od „Rozmów w Toku” na TVN zaczynając, na jakiś pomniejszych stacjach kończąc, czy na serwisach – od onet.pl, po jakikolwiek inny, lepszy(szczerze mówiąc, wszystko jest lepsze niż Onet liżący dupę na prawo i lewo...)... Ktoś wychodzi na ekran, mówiąc „Kobiety są inteligentniejsze od mężczyzn” – i dostaje owacje na stojąco.

Wszyscy klaszczą jakby ten pogratulował Armstrongowi osiągnięcia księżyca.

Ale gdyby ktoś powiedział „Mężczyzna jest inteligentniejszy od kobiety”, zostałby wygwizdany i zmuszony do opuszczenia sali...

Dlatego spytam się was szczerze, zarówno panie jak i panowie...

Jak to świadczy o naszej kulturze, gdy musimy udawać, że jedna płeć jest „mądrzejsza” od drugiej?

„Kobiety są takie inteligentne...” *Oklaski!*...

Czyż to nie jest smutne? Jak można budować społeczeństwo równego szacunku wobec płci, na fałszu, tylko po to by uzyskać jakąś korzyść? I czemu robi się to w deszczu oklasków? Drogie panie, czy wy nie widzicie, że to jest uwłaczające?! Bije się wam oklaski, ze sztucznych, „politycznie poprawnych” powodów, jakby to było wasze największe osiągnięcie, jakby kobieta była jakąś bezdennie durną małpą, która wreszcie nauczyła się języka migowego, a widownia bije jej oklaski! Każdy rozumny człowiek brzydzi się generalizacjami i uogólnieniami, z pewnością nie dopuszczając do dyskusji argumentów powstałych na gruncie indukcji, nie dedukcji, a co dopiero fałszu!

-Brawo Megie, ślicznie żonglujesz tymi pałeczkami! – I cała sala klaszcze pacynce, która jak głupia cieszy się z wykonanej sztuczki. – Brawo! Ja tak nie potrafię, Megie! – Mówi trener, zapychając jej buźkę orzeszkiem. – Ona jest mądrzejsza ode mnie, zawsze wie gdzie mam notes! Ha, ha, ha, ha! – A sala znów bije brawa.

Tak można z małpą, ale żeby z kobietą, z istotą ludzką?

Co więcej, dokładnie wiem, która część kobiet bije brawa i która część kobiet, kupuje ten tani chwyt. To jest ta ¼ ludzkości, o której wam mówiłem wcześniej.

To też ta matka, która woli stracić dwieście złoty, niż zaoszczędzić czterysta, dla dobra dziecka.

Wiecie... To jest grupa „konsumentek”, które kupują to co im się podoba, niezależnie co to jest, czy rzecz, czy ideologia. Za to nie kupią tego co im się nie podoba...

Szczerze zaś uważam... Że to smutne.

W całej historii naszej cywilizacji, jakikolwiek był nasz stosunek do kobiet, czy mężczyzn, MY, ludzie, byliśmy wobec siebie szczerzy, mówiąc to co o sobie nawzajem sądzimy, niezależnie od tego, czy to nam się podobało, czy nie. Kobiety w ostatnich wiekach wiele zaznały i często ich możliwości były blokowane, ale przynajmniej wszyscy mieli wobec siebie tyle skrupułów by być szczerym.

Wtedy szacunek należał się nawet tym, których nienawidziliśmy, lub kogo uważaliśmy, za gnidę. Lecz nigdy nie było w tym wzgardy w stosunku do człowieka! Mogę przypomnieć, że w dwudziestoleciu między wojennym, w Polsce był taki wspaniały zwyczaj, że nawet gdy dwóch mężczyzn się przeklinało, to zachowywali w stosunku do siebie szacunek.

-Jesteś, pan skurwysyn!- Mawiano... Ale zawsze był „Pan”!

Teraz ludzie nie mają nawet odwagi powiedzieć co o sobie myślą... No ale co się dziwić, w końcu nad Prawdę, liczy się Wrażliwość – aż strach kogoś urazić! Nad Fakty, liczą się Uczucia – aż strach komuś wytknąć błędy i skrytykować!

I tak przyklaskujemy na każdą paplaninę, którą w gruncie rzeczy uważamy za bzdurę...

„Gdyby kobiety rządziły światem nie było by wojen!” - *Oklaski i sztuczne uśmieszki*

„Bycie w ciąży jest sexy!” - *Oklaski i sztuczne uśmieszki*

Któraś z kobiet, kiedyś powiedziała, naturalnie w deszczu oklasków, że: "Powinniśmy odkrywać nasze wspólne fantazje seksualne..." - Co za bzdura... Oczywiście, nie ma czegoś takiego jak "wspólne fantazje"... Wasze nudzą nas(mężczyzn), nasze obrażają was... koniec. Poza tym, wy naprawdę uważacie, że ktoś na poważnie weźmie fantazję, w której przystojny książę wpada do salonu, ujmuje oblubienice unosząc ją na rękach, porywa w daleką, namiętną podróż... a potem spuszcza się na twarz? - Relacjonuje Bill Maher

A wiecie czemu tak jest? Bo łatwiej jest sprawić by kobieta z otumanionym, wykarmionym ego pokiwała głową, i przystała na każdą propozycję w zamian za garść pochlebstw, aniżeli użerać się z faktami. W końcu łatwiej jest kłamać, niż wytłumaczyć coś osobie, która nie słucha, prawda?

Czy nie lepiej byłoby budować kulturę na wzajemnej krytyce człowieka, nie kobiety i mężczyzny?

Czy nie można w człowieku, widzieć po prostu człowieka...

Rozsądni ludzie wiedzą o czym mówię i w gruncie rzeczy, podzielają mój pogląd. Są to zarówno mężczyźni jak i kobiety, przedsiębiorcy, ludzie odpowiedzialni, którzy w przeciwieństwie do większość ludzi w tym zidiociałym kraju, wiedzą jak się opiekować sobą, swoimi dziećmi, pracą, domem, że należy zapinać pasy w samochodzie, czy jak schodzić po drabinie... I powiem więcej! Wiedzą to lepiej niż urzędnicy, bo w przeciwieństwie do durnej tłuszczy INTERESUJĄ się tym co robią... Czytają książki! Dowiadują się nowych rzeczy! Pójdą do specjalisty, czy będą czytać profesjonalny magazyn, żeby dowiedzieć się jak żywić swoje dziecko, czy jak dokonać domowego remontu, czy dokształcą się zawodowo by być lepsi w pracy, bo taka jest rola rozsądnego człowieka! Odpowiedzialny, rozsądny rodzić, sam zainteresuje się tym co jest dobre dla jego dziecka, a nie czeka na jałmużnę od państwa!

I tak chcę postrzegać nowy kraj, nowy porządek, który musi powstać, bo ten jest już tak zidiociały i zepsuty, że runie, prędzej, czy później... Chcę by świat się dzielił na pracowitych, odpowiedzialnych ludzi, którym będzie się żyło dobrze, oraz na leni-idiotów, którym będzie się żyło źle, niezależnie od tego, jak bardzo będą biedni i czy będą zdychać z głodu... I nie podzielonych na kobiety i mężczyzn!

To jest problem! Feministki wcale tego nie naprawiają, ale pogłębiają. Jesteśmy ciągle dzieleni, a nic do powiedzenia nie mają nasi pracodawcy...

Krąży po świecie mit, że kobieta jest z góry dyskryminowana... To największa bzdurą, którą można usłyszeć w krajach ubogich intelektualnie, gdzie ta ¼ ludzkości, czyli wiadomo które kobiety, kupują to co im się podoba i głosują na tych, którzy obiecają im kokosy.

W rzeczywistości, w normalnym kraju wolnym od restrykcji gospodarczych, przedsiębiorca i pracodawca patrzy na kwalifikacje. On nie chce mieć mężczyzny, czy kobiety na stanowisku, jego to nie obchodzi! Jego obchodzi, czy to jest dobry, rzetelny pracownik – i tak jest w każdym państwie rozsądnych ludzi. Ktoś kto woli zatrudnić marnego pracownika, nad wykwalifikowaną pracowniczkę, bądź marną pracowniczkę nad wykwalifikowanego pracownika, ten wyleci z rynku! Zostaną ci, którzy potrafią dbać o przedsiębiorstwo, a dobra firma to dobrzy pracownicy...

Widzieliście kiedykolwiek by w Singapurze, Hong Kongu, Malezji, Nowej Zelandii, Tajlandii, Korei Południowej, Islandii, Norwegii, były takie problemy jak w krajach socjalistycznych? Czemu tam feministki nie protestują? Czemu tam może być normalnie, a tu nie?

Bo tam ludzie rozsądni zatrudniają rzetelnych pracowników i nie obchodzi ich płeć.

My zaś dzielimy się z dnia na dzień, uwypuklamy, że jesteśmy inni, tworząc niemalże dwie, różne kultury(obłudo-przekupską czyli żeńską, oraz twardo-potwornicką czyli męską)

Jedną się przekupuje, drugą wyzyskuje... Przy tym napuszcza na siebie, odwracając wzrok od prowodyra – socjalizmu.

Dajmy ludziom żyć własnym życiem, a przedsiębiorców zostawmy w spokoju!

W ogóle to śmieszne w ogóle mieć w stosunku do nich oczekiwania...

„-Pan nie zatrudnia kobiety! Ty chamska, szowinistyczna świnio!”

Jeśli na rynku byli sami wykwalifikowani mężczyźni, do akurat danej posady (niezależnie jaka jest), to o co się na niego gniewać... A jeśli była jakaś lepsze kobieta od konkurencji, to jego strata, strata pracodawcy, że mógł mieć w firmie lepszego pracownika, a nie ma...

W normalnym świecie, w świecie ludzi rozsądnych, takie sytuacje nie mają miejsca!

W RPA, jest na przykład rozkaz, taka zasada, że jeśli otwiera firmę, to NAJPIERW ma zatrudnić: czarną kobietę, potem czarnego mężczyznę, następnie hindusa, potem hinduskę, na końcu biała kobietę i białego mężczyznę...

Świetnie... Genialne ujęcie równouprawnienia, czyż nie?!

Pracodawca, przedsiębiorca – człowiek, który włożył swój wysiłek, trud i wiedzę w kreację swojego majątku, poprzez ciężką pracę. Zaryzykował wiele, często i zdrowie rodziny, by rozwinąć biznes, by inwestować, by dorobić się. Ma swoją ziemię, kupioną nie ukradzioną jak to robili komuniści (wchodząc do fabryki i mówiąc – „Tera to je nasze!”)... On na tej ziemi buduje, rozwija się, daje ludziom zarobić przy rozwoju swej działalności, zatrudnia ich i co?!

Włazi mu państwo, mówiąc, że jeśli ma dwóch białych mężczyzn na fotel doradcy finansowego, po Oxforddzie, Cambridge, tytułowanych doktorami, czy nawet profesorami, to nie może ich zatrudnić! Musi najpierw zatrudnić czarnoskórą dziewczynę zaraz po studiach w jakimś Uniwersytecie w Pretorii... To właśnie szowinizm! W „szczytnym celu” dzieli się ludzi na rasy i płcie gwarantując im przywileje, podczas gdy mieliśmy w zasięgu ręki perfekcyjną miarę człowieka względem pracodawcy – czyli kwalifikacje! Ktoś, kto patrzy na wyniki, osiągnięcia, osobowość, intelekt i to ocenia w pierwszej kolejności, o wiele bardziej zasługuje na szacunek, niż ktoś kto najpierw ze sztuczny uśmiechem patrzy na kobietę i mówi:

„O! Jesteś kobietą! Och to na pewno jesteś inteligentna...” – Oklaski – Gratulacje małpko... Nauczyłaś się żonglować...

I kiedy tak patrzę sobie znów na ten kraj, widzę jak bardzo jest zfeminizowany...

Nie przeraża mnie to, bo wiem, że taki porządek zawsze upada – socjalizm sam się niszczy i po prostu nie może być inaczej, na wszelkie przewidziane sposoby, tak samo jak fakt, że każdy kiedyś umrze, niezależnie od zastosowanych kuracji... Tak samo socjalizm upadnie.

I tu upatruje nadziei tak samo jak rozsądne kobiety, z którymi rozmawiałem, które nie chcą być traktowane jak pracownice, czy widzieć w swoich kolegach – pracowników... One chcą być „koleżankami z pracy” i po prostu koleżankami i doprawdy nie widzę, co w tym złego? One chcą same decydować o swoim życiu, nie chcą być przymusowo ubezpieczane przez kraj, chcą zaś same ustalać to jak długo będą pracować. One chcą decydować, wraz z mężami, lub ich mężowie wraz z nimi, gdzie poślą dziecko, do jakiej szkoły, czy co dadzą mu do jedzenia. One wreszcie chcą się dorobić, tak samo jak ich mężowie... Nie chcą by zabierano im owoce ich ciężkiej pracy. Nie chcą by widziano w nich kobietę, czy w ich dzieciach dziecko, (autentycznie znam takie!) wolą, żeby widziano w nich człowieka i to nie jest czcza gadanina... Chcą rozmawiać o tym samym, wybierać się tam gdzie faceci, gadać o sporcie, lub o książkach... I wiecie co?! Gówno mnie obchodzi, co chcą! I to nie jest złe, że mnie to gówno obchodzi!

Was też powinno to gówno obchodzić! Zostawcie ludzi w spokoju, pozwólcie im zachowywać się jak chcą, wyrażać swoje opinie, nie wkopujcie się im do domu z butem i nie ingerujcie w ich życie... Chyba, że chcecie by to samo czyniono wam.

Zupełnie mnie nie obchodzi co ludzie lubią, co chcą robić, co chcą myśleć... Tak długo, jak szanują siebie i stosują się do dwóch zasad:

-Chcącemu nie dzieje się krzywda.

-Wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna wolność drugiego. Szanuj cudzą wolność, by i twoja wolność była szanowana.

Przekrocz te granice a nazwę cię sukinsynem, bądź kurwą, niezależnie jaką opcję sobą reprezentujesz, ile masz dziur, czy jeden dodatkowy „palec” w kroku.

Pozdrawiam.

Kamil B.

1 komentarz:

hevs pisze...

No cóż, pozostaje mi się zgodzić (i zasugerować, ze druga część wypowiedzi jest lepsza od pierwszej :) ).
Mam nadzieję, że i moja filozofia - MAM TO W DUPIE stanie się popularniejsza. LUDZIE! Zajmijcie się własnymi sprawami! I odp***dolcie się od innych! Do ciężkiej, cholery! Rasistą jest ten, kto zauważa kolor skóry/płeć/wyznanie i kogo zupełnie to nie obchodzi, czy ten, który udaje, ze wg niego wszyscy są pod tymi względami tacy sami (nie są tacy sami, co nie znaczy, że jedni są "lepsi" a inni "gorsi"), ale jednocześnie daje np. czarnoskórym przywileje dotyczące np. kolejności zatrudnienia?!
Ech... tylko się zdenerwowałam :/ Ale jak sobie pomyślę, ze moja siostra pracuje w opiece społecznej i musi się codziennie użerać z takimi socludami, to czuję się wolna i szczęśliwa :/